Subiektywne sprawozdanie z warsztatów dziennikarskich
„SŁOWA (NIE)PRZEBRANE”
Organizowanych przez wydawnictwo miejskie POSNANIA
Umiejętność dobrego pisania jest przydatna nie tylko wtedy, gdy kojarzy się swoją przyszłość z zawodami humanistycznymi. Nawet jeśli teraz przecząco kręcicie głowami, wkrótce sami zauważycie, jak istotną zdolnością jest pisanie, nie jedynie rozprawek i interpretacji porównawczych, ale i innych tekstów. Rozmowa o pracę? Napisz list motywacyjny. Pytanie do profesora na studiach? Poproszę o odpowiednio skonstruowanego maila oczywiście z wykorzystaniem zwrotów grzecznościowych. A praca magisterska? Projekt w pracy? Pewnie przydałby się tutaj dobrze przemyślany wywiad z przedstawicielami konkretnych instytucji, prawda?
Okazji do wykazania się lekkością swojego pióra nadarzy się jeszcze wiele, bez względu na to, jak bardzo będziemy unikać ich teraz, nie stawiając się na kartkówkach, sprawdzianach czy zupełnie przypadkowo zapominając o terminie odesłania prac do naszych polonistek. Nie jest to jednak dziedzina, z którą musimy walczyć na złość nauczycielom czy samym sobie. Możemy spróbować temat oswoić. Nikt nie oczekuje od nas rozpisywania się tak, jak miał to w zwyczaju robić Sienkiewicz czy rozpalania w czytelniku pragnienia rzucenia wszystkiego i poświęcania się za ojczyznę (Mickiewicz). Wystarczy, że ruszymy główką w odpowiedni sposób, a momentalnie okazuje się, że każdy z nas potrafi na swój sposób czarować słowami.
Ani praktyka, ani teoria nie muszą być nużące. Razem z koleżanką z klasy miałyśmy świetną okazję do tego, by sobie o tym przypomnieć w weekend 10.04-11.04 podczas warsztatów dziennikarskich ,,Słowa (nie)przebrane”. Choć profil naszej klasy niewiele wspólnego ma z dziennikarstwem, z przyjemnością pojawiłyśmy się obie na zajęciach i jak dotąd nie byłyśmy w stanie odnaleźć ich negatywnych stron poza koniecznością wcześniejszego zerwania się z łóżka. Pierwszy dzień wspólnych spotkań prowadząca, pani Monika Nawrocka, w swej redakcji zajmująca się działem kultury, postanowiła poświęcić na przystępne wpojenie nam najistotniejszych informacji, dotyczących nie tylko arkanów zawodu dziennikarza-publicysty, ale i gatunków tekstów prasowych ,,od podszewki” – w ten sposób dowiedzieliśmy się, jak napisać dobry reportaż, wywiad, felieton, a wreszcie i esej, razem z felietonem nazywany przez prowadzącą jedną z najtrudniejszych form wypowiedzi. Odpowiednio zobrazowana część wykładowa urozmaicona została również możliwością natychmiastowego przekuwania przekazywanych informacji na praktykę. W ten sposób zaczęliśmy od przedstawienia się sobie nawzajem w dwudziestu słowach, następnie przeszliśmy do… opisywania ślimaka osobie niewidomej, przygotowywania szczegółowej instrukcji poprawnego gotowania jajka i założenia na siebie sukienki. A że diabeł tkwi w szczegółach, zadania te prędko okazały się areną językowych zmagań.
Drugi dzień skupiał się już tylko na formie warsztatowej. Mogliśmy więc w miłej atmosferze pochwalić się swoimi zdolnościami pisarskimi i doszlifować to, co wymagało ewentualnej poprawy. Zaczęliśmy od omówienia spektaklu, z którego treścią mieliśmy się zapoznać pomiędzy jednym a drugim dniem warsztatowym. Dzieło Mateusza Pakuły pod tytułem „Jungle People” to z pewnością ciekawa sztuka, której analizie poświęciliśmy część zajęć, bo przecież dziennikarstwo, czy szerzej pojęta humanistyka, to nie tylko pisanie, a również sztuka interpretacji rzeczywistości i tego, co jest nam przedstawiane w formie fikcji. Jest to również umiejętność dokonania analizy i streszczenia danych zdarzeń tak, aby w przystępnej formie zachęcić do zapoznania się z nią. Jednak na tych warsztatach ważniejsza od samej analizy była próba napisania recenzji na temat tego, co obejrzeliśmy. Jak wiadomo, umiejętność konstruktywnego krytykowania i wyrażania swojej opinii tak, by nieumyślnie nikogo nie obrazić, jest tym, czego z pewnością warto się nauczyć, a z pomocą pani prowadzącej zajęcia z łatwością przyszło nam przyswojenie tej wiedzy.
Kolejne zadania, z jakimi przyszło nam się zmierzyć, wydawały się banalne, jednak gdy zaczynaliśmy pracę nad tematem, okazywało się, że to, co z pozoru łatwe i przyjemne, w rzeczywistości kosztowało nas sporo wysiłku i wymagało kombinacji. Najtrudniejsze okazało się przekształcenie kilkunastozdaniowego tekstu w jedno długie zdanie. Bardziej rozluźniającą formą pracy było stworzenie dziesięciu przykazań szczęśliwego człowieka. Niektórzy podeszli do tego humorystycznie, inni bardziej filozoficznie, jednak nie da się ukryć, że wspólne sprawdzanie tego typu zadań był zarówno dobrą zabawą, jak i przyjazną formą nauczenia się czegoś od siebie nawzajem. Ciekawe okazało się też sporządzenie kilku pytań pod presją czasu – wyimaginowana sytuacja, nagle dostajemy telefon od redakcji. W ciągu pięciu minut mamy przygotować się do przeprowadzenia wywiadu z dowolnie wybraną przez nas osobą. Czas ruszył, a my musieliśmy wykazać się refleksem zarówno w wyborze kandydata, jak i skonstruowaniu przynajmniej kilku merytorycznych pytań, które moglibyśmy mu zadać.
Jednak takie warsztaty to nie tylko nasza twórcza praca, a również redakcja, czyli korekta tekstu. Mogliśmy więc poczuć się jak nasze polonistki, gdy doszukiwaliśmy się błędów w pracach znalezionych gdzieś w otchłaniach Internetu. Choć wyłapywanie błędów nie stanowiło problemu samego w sobie, to jednak chęć, by wrzucić swoje trzy grosze, a nie ograniczyć się tylko do korekty tego, co zostało nam dane, była ogromna.
Podczas zaledwie dwóch dni przy odrobinie wysiłku byliśmy w stanie wyciągnąć z tych warsztatów naprawdę wiele ciekawych informacji i nabyć cenne umiejętności. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie, a mała, kameralna grupa zapewniła miłą atmosferę, które zadziałała jedynie na korzyść warsztatów.
Paulina Buczak i Kaja Klim 2ag