Studniówka 2022
15 stycznia 2022 roku odbyła się studniówka tegorocznych maturzystów z naszej szkoły. Uczniowie wraz z nauczycielami bawili się w sali bankietowej “Victoria” na poznańskiej Starołęce. Zgodnie z tradycją ceremonię otwarto polonezem i przemówieniami, zarówno pana Dyrektora, jak i Rady Rodziców. Nie zabrakło także słów ze strony uczniów – nasi prowadzący, Wiktoria Uryzaj i Maciej Smoczyk, również dodali maturzystom nieco otuchy przed zbliżającymi się egzaminami. Niemal od razu wszyscy ruszyli do tańca, w czym pomógł towarzyszący nam DJ Łysy, któremu bardzo dziękujemy za świetną oprawę muzyczną. Odbyły się liczne konkursy taneczne, jak i również wybory Królowej i Króla Balu. Zaszczytne tytuły zdobyli Kamila Jazy-Kozłowska i Adam Niemiec, którym serdecznie gratulujemy! Energia na parkiecie nie spadła aż do końca imprezy. Dalibyśmy radę zasilić nią cały Poznań : ). Co za noc! Zapamiętamy ją na zawsze.
A.L.
P.S. Poza tym, ze strony Uczniów jeszcze raz chciałam podziękować za dzielne towarzyszenie nam podczas studniówki. W naszej maturalnej, pandemicznej rzeczywistości była naprawdę bardzo miłą, radosną chwilą przerwy i oddechu. Rzecz jasna oddechu złapanego po to, żeby tańczyć dalej!
Godziny, dni, tygodnie przygotowań, dziesiątki planów, multum wizji i przewidywań co do sali, strojów, muzyki, zabawy; chwile niepewności co do samej realizacji tych dość dalekosiężnych planów ze względu na wznowienie nauki zdalnej i oczekiwanie na ostateczną decyzję – wszystko to wreszcie sprowadziło się do jednego wieczoru, który w zestawieniu z całym tym harmiderem przygotowań wydał się wręcz krótki. Gdy przekroczyłam próg sali, na której my, tegoroczni maturzyści, mieliśmy bawić się przez następne godziny, wszystko wydało mi się wręcz oderwane od rzeczywistości. Fotograf witający nas fleszem od samych drzwi wejściowych, odmienieni i pełni niewytłumaczalnej dumy nauczyciele (tu należy pochwalić Państwa kreacje, chapeau bas!), nagle jacyś bardziej dorośli rówieśnicy, reprezentacyjna sala, dekoracje, zastawa czy też same kartoniki z naszymi imionami wyznaczające nam odpowiednie miejsca przy stołach – i pomyśleć, że na każdy z tych elementów składały się miesiące naszej pracy. Pamiętam, że nie miałam okazji jeszcze w pełni przyswoić sobie wymiarów tego naszego małego święta, gdy po uroczystym przyjęciu nas przemową dyrektora i konferansjerów machinalnie przeszliśmy do tańca poloneza. Nie zamierzam rozwodzić się nad nim jak Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”, choć przyznaję, że taniec ten również przypominał bardziej projekcję snu niż faktyczny rytmiczny marsz masy przepracowanych dotąd uczniów; finał, choć niezupełnie przewidywalny, ocieplił atmosferę i na pewno poprawił humory nawet tych najbardziej zestresowanych całym wydarzeniem. Już mniej spięci zasiedliśmy do wspólnej i wiernej każdemu tego słowa znaczeniu ‘wieczerzy’, która miała być ostatnią chwilą wytchnienia przed następującą po niej długo wyczekiwaną zabawą.
Tutaj w swej relacji muszę się na moment zatrzymać, bowiem nie dla każdego ‘zabawa’ posiada to samo znaczenie. Zatem opiszę to, czym była ona dla mnie – a była ona ludźmi. W rozmowie z jedną z koleżanek stwierdziłam, że jestem pod wrażeniem tego, jak wszyscy, co do jednego, byli po prostu piękni i twierdzenia tego trzymam się do teraz. Ze wzruszeniem wspominam wyrazy twarzy naszych wychowawców i przyjaciół – tuliliśmy się do siebie na powitanie i poklepywaliśmy po plecach, uszczęśliwieni samym faktem, że mogliśmy być tam wszyscy razem pomimo pandemii. Nie zliczę, jak wiele razy zapraszaliśmy nauczycieli do wspólnego zdjęcia czy tańca, a także jak często oni sami postanawiali wspaniałomyślnie przyłączyć się do nas, porwani wpływami bardziej skocznych kawałków – dzielenie się z Wami tą niewyobrażalną radością i chwilą beztroski było dla nas prawdziwym wynagrodzeniem wszelkich szkolnych wysiłków i przedmaturalnych zmagań. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy to sama obserwacja tego, jak mury dzielące nas od świata pedagogów w jednej chwili burzą się i pozostawiają nas cieszących się wspólnie chwilą, czy też była to myśl przypominająca, że niebawem każdy z tam obecnych rozejdzie się w swoje strony, która uderzyła we mnie nagłą falą żalu i chęcią zdobycia umiejętności pozwalającej mi zatrzymać czas – ważne było, że właśnie wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że powinniśmy wykorzystać go w jak najlepszy sposób. Dlatego też z miejsca chciałabym podziękować każdemu z uczestników tegorocznej studniówki za stworzenie tak magicznego wspomnienia dla naszych osobistych pałaców pamięci. Życzę sobie i Wam, by pozostało z nami jak najdłużej, bez względu na znamienne melodyjne słowa „To jest już koniec”, które wybrzmiały tamtej nocy jako jedne z ostatnich. To zdecydowanie jest dopiero początek.
Kaja Kim