W poszukiwaniu odkrywacza – językowe rozważania młodego humanisty
„Mario, czas masz może? Sprawę mam.
Kojarzysz może takie słowo jak „odkrywacz”?
Słownik języka polskiego twierdzi, że takie słowo jest, ale nie podaje znaczenia
Więc mam teraz wątpliwość, bo znajoma go użyła i nie mam pewności co do poprawności” (pisownia oryginalna)
– taką wątpliwością dzieli się ze mną kolega z klasy na Messengerze. Na jego pytanie odpowiadam, że wyraz ów potraktowałbym raczej jako formę zabawy językowej, neologizm użyty na potrzeby wiersza. Poza tym wystąpienie tego słowa w internetowym słowniku języka polskiego (https://sjp.pl/) jeszcze nic nie oznacza. Za najbardziej wiarygodne źródło polonistycznej wiedzy uchodzi Słownik języka polskiego PWN (https://sjp.pwn.pl/) i tam radzę zaglądać. Prócz tego interesującą alternatywą może być bardzo przejrzysty i wygodny w obsłudze Słownik języka polskiego, tworzony w ramach programu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (http://www.wsjp.pl/), dostępny wyłącznie w Sieci.
Pojawienie się tego wyrazu w słowniku tworzonym przez użytkowników Internetu nie dawało mi spokoju, toteż postanowiłem poszukać więcej informacji na jego temat. Jak się później okazało, opisywany przeze mnie rzeczownik ma się dobrze i powszechnie funkcjonuje nie tylko
w internetowej polszczyźnie. Informację o nim odnaleźć można nawet w słowniku z 1809 roku pod red. S.B. Lindego, w którym odkrywacz oznacza tego ‘co odkrywa’ oraz przykładami użycia: Bóg jest odkrywaczem tajemnic, Eryk Czerwony, odkrywacz Grenlandyi.
Czy nieco przestarzały rzeczownik mieści się w normie współczesnej polszczyzny? Tutaj z pomocą przychodzi nam inny słownik, jedno z najobszerniejszych powojennych wydań – „Praktyczny słownik współczesnej polszczyzny” pod red. Haliny Zgółkowej. Definiuje on odkrywacza jako ‘człowieka, który posiadł tajne, skrywane wiadomości i ujawnia je’. Jako synonim podaje odkrywcę. Niestety tego źródła nie możemy być pewni, ponieważ spotkało się z krytyką wybitnych językoznawców. Leksykografowie zarzucali mu wtórność definicji, ich niepoprawność oraz braki i błędy przy podawaniu informacji gramatycznych. Kwestionowano także występowanie we współczesnej polszczyźnie takich słów, jak m.in. atoli, austeria, bibliopola, cichostępy, cierlica. Uznano, że publikacja zawiera zbyt dużą liczbę wyrazów wywodzących się z gwar środowiskowych i nieistniejących wyrazów pochodnych od nazw geograficznych, np. Adygejczyk, Adygejka.
Ostatnią deską ratunku dla dociekliwych uczniów jest zatem Poradnia Językowa PWN (https://sjp.pwn.pl/poradnia). W niej przeczytamy poradę prof. Katarzyny Kłosińskiej:
„Współcześnie nazwa ta (odkrywacz) występuje w kontekstach, w których realizuje znaczenie strukturalne ‘to, co coś odkrywa’, a ściślej – ‘to, co umożliwia odkrycie czegoś’. Jak można sądzić, odkrywacz to program komputerowy lub aplikacja na telefon, które umożliwiają odkryć coś – albo w sensie dosłownym (odkrywacz haseł – ‘program pozwalający przeczytać ukryte hasło’), albo w sensie przenośnym (odkrywacz piosenek – ‘aplikacja, która pozwala poznać, odkryć nieznaną dotąd muzykę’)”.
A zatem używanie dziś przez młodych ludzi „odkrywacza” jako synonimu „odkrywcy” nie jest gwałtem na polszczyźnie. Należy jednak pamiętać, że nazwa ta współcześnie raczej nie odnosi się do ludzi, lecz zawęża swoje znaczenie do rzeczy.
Mario Kiliński – uczeń klasy II A